Najlepsze miejsce dla miłośników łaskotek
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Mrok zapadł szybko. Listopadowy wieczór i drobna mżawka przyśpieszyły nadejście nocy. Drzewa w parku huczały groźnie jakby zapowiadając jakieś niebezpieczeństwo. Park był słabo oświetlony, latarnie rzucały na ścieżki nikłe żółtawe światło.
Anna wracała z pracy przez park każdego dnia skracając sobie drogę do domu. Gdy wyszła z biura przeszył ją dotkliwy ziąb. Padający deszcz jak i dość silny wiatr sprawił, że bardziej wtuliła się w nieprzemakalny płaszczyk. Na nogach miała skórzane kozaczki na szpilkach. Chroniły ją od zimna i wielkich kałuż na chodnikach. Przyśpieszyła kroku, aby jak najszybciej dotrzeć do domu i wypić coś ciepłego.
W pamięci majaczyła jej co jakiś czas myśl o wydarzeniu sprzed miesiąca, kiedy upokorzyła koleżankę w oczach szefa. Zrobiła to nieświadomie i bez jakiegoś celu. Słowem - tak wyszło. Ale poszkodowana obiecała, że się zemści i to wkrótce.
Anna skręciła na wysadzaną starymi lipami alejkę parkową. Padający deszcz powodował szelest liści a wiatr miotał drzewami jak łanami zboża na polu. Nawet nie usłyszała zbliżających się z tyłu kroków. Po chwili czyjeś ręce chwyciły ją za ramiona, inne przystawiły pod nos tamponik z substancją usypiającą. Szarpnęła się raz i drugi. Uścisk nie zelżał. Czuła, że zapada w ciemność i traci przytomność. Napastnicy chwycili dziewczynę pod ręce i powoli zaciągnęli do stojącej przy bramie furgonetki. Położyli Annę na pace, jeden z mężczyzn zatrzasnął tylne drzwi. Obaj wsiedli do szoferki i z piskiem opon ruszyli do podmiejskiej tajemniczej willi. Łoskot wiatru i ciągle padający deszcz nie zapowiadał nic dobrego. Anna miała się o tym wkrótce przekonać...
*****
Porucznik Judziński był czterdziestoletnim wysokim brunetem o orlim nosie, na którym tkwiły okulary w cienkiej oprawce. Siedział w swoim pokoju i oglądał akta z poprzedniej sprawy gdy usłyszał pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedział roztargniony.
Do pokoju wszedł młody policjant, szeregowy Wasiak.
- Panie poruczniku. Przyszedł do nas pan Jagoda, który chciał zgłosić porwanie młodej kobiety. Podobno napadło na nią dwóch osobników w miejskim parku, jakieś pół godziny temu. Jagoda stał w krzakach i uskuteczniał czynności fizjologiczne gdy usłyszał ciche jęki i szamotaninę. Wszystko widział i nawet zauważył, że wsiedli do niebieskiej furgonetki. Niestety nie zapamiętał jej numeru rejestracyjnego.
Judziński wstał zza biurka i podszedł do okna.
- Kolejna trudna sprawa. - westchnął. - A miałem nadzieję, że chociaż weekend będzie lżejszy. Mam jednak pomysł.
Zastanowił się chwilę i powiedział:
- Połącz się z naszym informatorem. Niech namierzy naszą "kocicę". Będzie nam potrzebna.
Wasiak wyszedł na korytarz a porucznik usiadł za biurkiem i zamyślił się głęboko.
*****
Anna ocknęła się w słabo oświetlonej piwnicy. Poczuła straszny ból głowy. Chciała dotknąć pulsującego czoła ale ręce ani drgnęły. Uświadomiła sobie, że są one wyciągnięte nad głowę i przypięte do stołu na którym leżała za pomocą złotych obręczy. Nogi unieruchamiały lakierowane dyby usytuowane na końcu stołu. Annie zaschło w gardle. Usta miała spieczone i spróbowała je zwilżyć językiem. Niestety na przeszkodzie był knebel, taśma klejąca. Ubrana była jedynie w skąpą bieliznę i pończochy ale nie odczuwała chłodu. W piwnicy nad drzwiami znajdowała się klimatyzacja, która utrzymywała stałą dość znośną temperaturę.
Dziewczyna zdała sobie sprawę, że o uwolnieniu może zapomnieć. Miała tylko nadzieję, że nikt jej nie zrobi krzywdy. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie zauważyła jednak nic oprócz stołu, na którym była rozciągnięta jak struna.
Po jakimś czasie jej uszu dobiegł odgłos zbliżających się kroków. Korytarzem nadchodził ktoś w butach na wysokich obcasach. Usłyszała chrobot klucza w zamku. Drzwi się otworzyły i do środka weszła... Magda, jej koleżanka z pracy. Miała na sobie bikini w cętki i sandałki na szpilkach.
Uśmiechnęła się ironicznie i podeszła do stołu.
- Witam cię w moim skromnym królestwie - rzekła złowrogo. - Powiedziałam, że nie puszczę ci tej kompromitacji płazem. Musiałam tylko ustalić plan działania, taki aby nikt nie mógł mi nic udowodnić. Nie martw się - jej głos był łagodniejszy. - Nie będziesz miała śladów naszej zabawy.
To mówiąc Magda roześmiała się i podeszła do nóg dziewczyny.
- Sprawdzimy czy masz łaskotki? - spytała, ale bardziej stwierdziła.
- " Tylko nie stopy " - pomyślała ze strachem Anna.
Nagle poczuła na swoich podeszwach dziesięć długich paznokci. Szarpnęła się w więzach ale daremny to wysiłek. Palce Magdy krążyły od pięt do palców i na odwrót penetrując każdy centymetr stóp Anny. Zwiększały swoją prędkość by po sekundzie lekko drapać śródstopie. Po chwili obie usłyszały nadciągające kroki od strony korytarza. Do piwnicy wpadł jeden z mężczyzn, którzy porwali Annę.
- Czego mi przeszkadzasz?! - warknęła na niego Magda. - Nie widzisz, że jestem zajęta?
- Podobno policja poszukuję naszej furgonetki. - wyrzucił z siebie. - Ktoś musiał nas widzieć w parku.
- Ja się tym zajmę. - rzekła spokojnie. Po czym zwróciła się do Anny:
- Odpocznij. To dopiero był początek.
Oboje opuścili piwnicę a dziewczyna odetchnęła z ulgą. Te parę chwil wystarczyło aby z trudem złapać oddech. Stopy były jej najwrażliwszym punktem.
- " Skąd o tym wiedziała? " - zastanawiała się Anna, ale nie znajdowała odpowiedzi.
*****
Nadal mżyło a wiatr nie dawał jej spokoju. Siekł ją po twarzy niczym bicz. Siedziała w kępie gęstych krzaków na przeciw wielkiej willi z wysokim ogrodzeniem. Jej czarny skórzany kombinezon od deszczu stał się śliski jak mydło. Po masce w kształcie głowy kota spływały strużki wody. Zbliżyła do oczu lornetkę z noktowizorem co pozwoliło jej dojrzeć w ciemności jakiś ruch na podwórzu willi. Barczysty mężczyzna wyszedł z domu, wsiadł do furgonetki i wyjechał na drogę. Po chwili widziała tylko niknące w dali tylne światła samochodu. Przez okno ujrzała młodą dziewczynę w szlafroku. Usiadła ona na kanapie i zaczęła oglądać telewizję.
Kobieta-kot wyszła z gęstwy krzaków i cicho przebiegła przez drogę. Postanowiła dostać się na posesję od strony ogrodu. Chwyciła się siatki i zwinnie przeszła na drugą stronę. Upadła na trawnik obrastający małą fontannę. Rozejrzała się dookoła ale nikogo nie spostrzegła. Zbliżyła się do tylnych kuchennych drzwi. Były zamknięte, ale i na to miała sposób. Poruszyła prawą dlonią i ze wskazującego palca jej stroju wyskoczył cienki wytrych. Włożyła go w zamek u drzwi i pomagając sobie klamką usłyszała w końcu trzask. Weszła do kuchni a później na korytarz.
Nagle ktoś ją chwycił oburącz za szyję próbując dusić. Szarpnęła się ale ręce napastnika nie zwolniły uchwytu. Odbiła się nogami od ściany i oboje upadli na podłogę. Mężczyzna zadał cios ale "kocica" uchyliła się i jego ręka trafiła w poręcz fotela. Napastnik zawył z bólu a tą chwilę wykorzystała na poderwanie się z podłogi. Strzeliła do niego z pistoletu gazowego powodując u niego utratę przytomności.
- Co się tam dzieję?! - dobiegł ją przestraszony głos z salonu.
Cisza. Magda wyszła na korytarz i rozejrzała się na boki. Nikogo nie zauważyła. Kobieta-kot wciągnęła z trudem mężczyznę za fotel. Magda postanowiła wrócić do salonu gdy nagle usłyszała trzask i poczuła mdlącą woń gazu usypiającego. Osunęła się na podłogę...
Parę słów od autora...
Po krótce zapoznajmy się z bohaterami owej historii. Jak wiemy Magda chcąc się zemścić na koleżance z pracy obmyśla plan, dzięki któremu w pewien listopadowy wieczór trafia do willi Magdy. Kobieta-Kot jest na usługach policji i pomaga im rozwiązywać trudne sprawy. Jej rodziców zabił na przejściu dla pieszych jakiś pijany kierowca i od tamtej pory poprzysięgła sobie, że będzie pomagać policji i rozprawiać się ze wszystkimi szumowinami w mieście. Jej desperację w chwytaniu zbirów wszelakiej maści pogłębia fakt, że ów pijany kierowca uniknął odpowiedzialności.
Porucznik Judziński jest dobrym policjantem, choć większość jego sukcesów jest związana z działalnością Kobiety-Kota. Gloria chwały spada jednak na niego, nikt z opinii publicznej nie domyśla się bowiem, że policja ma takiego pomocnika.
Mogę tutaj dodać, że mężczyzna który odjechał z willi furgonetką został niedługo zatrzymany. Policja otrzymała od "kocicy" dokładne namiary...
Magda ocknęła się w znajomej piwnicy i ku swemu przerażeniu spostrzegła, że zajmuję miejsce, na którym więziona była wcześniej Anna. Mianowicie leżała rozciągnięta na stole i przypięta do niego za pomocą obręczy i dyb. Miała na sobie tylko skąpą bieliznę, szlafrok leżał obok drzwi na posadzce.
- O, widzę, że już się obudziłaś. - usłyszała za głową głos Anny.
- Czego ode mnie chcesz?! - rzuciła Magda.
- Jesteś wariatką. - określiła koleżankę Anna. - Mówiłam ci, że tamten incydent był przypadkowy. Jednak ty postanowiłaś i tak się zemścić. Nawet miesiąc po tym wydarzeniu. Popełniłaś przy tym pewne błędy. Po pierwsze za wszelką cenę chciałaś się nade mną znęcać, łaskocząc mnie do granic wytrzymałości, po drugie twoje zbiry dały plamę, przez co pewna osoba trafiła na twoją willę, i po trzecie ta osoba jest tutaj, a nie cierpi takich wariatek jak ty.
Po chwili do piwnicy weszła Kobieta-Kot. Mrugnęła porozumiewawczo do Anny i stanęła przy nogach Magdy. Anna natomiast zajęła miejsce obok stołu przy brzuchu dziewczyny.
- No dobra, koniec tej czczej gadaniny. - rzekła "kocica". - Zaczynamy.
Jak na komendę Anna zaczęła w miarę energicznie łaskotać Magdę pod pachami. Dziewczyna wybuchnęła gromkim śmiechem. Kobieta-Kot przysunęła się do bosych stóp Magdy zakutych w dyby i zaczęła łaskotać jej podeszwy w samym ich środku.
Magda chcąc się wyrwać ze szponów oprawczyń wiła się na stole niczym wąż. Obracała tułów w obie strony, jednak palce Anny dosięgały ją cały czas. "Kocica" miała problem ze stopami. Magda ruszała nimi w kółko bez przerwy, jednak pomagając sobie drugą ręką Kobieta-Kot mogła łaskotać jej bose podeszwy bez przeszkód. Wkładała swoje zwinne palce między palce u stóp Magdy, czym rozśmieszała ją jeszcze bardziej. Opuszkami palców łaskotała ją w pięty, co doprowadzało dziewczynę do coraz głośniejszego śmiechu. Magda leżała na stole już mocno zmęczona. Anna wyjęła z kieszeni dwa miękkie i puszyste pióra. Jedno podała "kocicy" a drugim zaczęła krążyć pod pachami Magdy. Dziewczynie ciężko było znieść te tortury. Śmiała się tak, że coraz częściej można było odnieść wrażenie, że się dusi.
Dziewczyny łaskotały teraz Magdę po różnych częściach ciała. Ta pociła się i rzucała na stole jak ryba w sieci. Miała ogromne łaskotki.
Łaskotanie bez przerwy sprawiało, że czuła się już bardzo zmęczona, jednak dziewczyny nie dawały jej odetchnąć nawet na moment łaskocząc ją po żebrach, bokach, brzuchu, stopach i pachach. Magda ze zmęczenia przestała się już wić i ruszać stopami. Leżała w bezruchu śmiejąc się za każdym razem, gdy oprawczynie zwiększały intensywność łaskotek.
- Mam dooosyć!!! - jęczała głośno ze łzami w oczach.
Bezwzględne tortury trwały chyba jakieś dwie godziny. W pewnym momencie gdy Anna spostrzegła, że Magdzie już brakuje tchu postanowiły przerwać łaskotanie. Opuściły piwnicę aby zawiadomić policję o schwytaniu podejrzanej.
Magda tym czasem oddychała głęboko. Takiej lekcji jeszcze nigdy nie dostała. Wiedziała, że za porwanie Anny dostanie solidny wyrok. Cieszyła się jednak, że w końcu te męki się skończyły.
Po piętnastu minutach zjawił się radiowóz, który wycieńczoną Magdę zabrał na komisariat. Drugiego z porywaczy obezwładnionego pistoletem gazowym policjanci znaleźli w łazience związanego jak barana i zakneblowanego.
- Kolejna dobra robota. - pochwalił "kocicę" porucznik Judziński. - Mam jednak pytanie, co się stało tej dziewczynie, że ledwo stała na nogach?
Nie widział bowiem, że Magda znajdowała się w piwnicy. Gdy przyjechał radiowóz dziewczyna siedziała w salonie ze związanymi na plecach rękami.
- Po prostu nie spała całą noc i udzielałyśmy jej pewnej lekcji. - odpowiedziała Anna uśmiechając się filuternie do porucznika.
Magda po krótkim czasie została osadzona w żeńskim więzieniu. Jej losy kilkuletniego pobytu w odosobnieniu były bardzo ciekawe i burzliwe. Jeden z incydentów może kiedyś opiszę.
Kobieta-Kot znowu stała ramię w ramię u boku policji, strzegąc prawa w tym niewielkim mieście. Niejednokrotnie przyczyniła się do złapania przestępców. I to nie byle jakich, znacznie gorszych od Magdy i jej zbirów.
A Anna wróciła do swojego normalnego życia wiedząc, że nic złego już jej nie spotka... Koniec.
Offline
Strony: 1
[ Wygenerowano w 0.008 sekund, wykonano 8 zapytań - Pamięć użyta: 560.12 kB (Maksimum: 641.09 kB) ]