Najlepsze miejsce dla miłośników łaskotek
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
"U stóp bogini"
Było to jakiś czas temu, gdy uczęszczałam jeszcze do liceum. Miałam w szkole fajnego kolegę, któremu niezbyt szło w nauce. Poza tym chyba wpadłam mu w oko, bo usilnie się starał wprosić do mnie na korepetycje. Prawdę mówiąc też mi się podobał, więc po krótkich namowach zaprosiłam go do siebie. Nawet nie myślałam, że to pierwsze spotkanie na gruncie prywatnym tak się skończy i generalnie wpłynie na moje dalsze życie.
Zanim jednak doszło do naszego pierwszego spotkania zauważyłam dość ciekawą reakcję owego kolegi. O ile dobrze pamiętam siedział na lekcjach w ławce za mną. Niejednokrotnie przyłapałam go na tym, jak gapił się na moje nogi. Jak się później okazało nie same nogi go tak interesowały ile moje stópki. Do szkoły na ogół chodziłam w dżinsach, białych skarpetkach i czarnych trampkach. Ponieważ na lekcjach było ciepło często rozwiązywałam sznurowadła w trampkach i zsuwałam je trzymając buty czubkami palców zagłębionymi w ich wnętrzu. Szurałam nimi po podłodze, zakładałam je, po chwili znowu zdejmowałam aby całkiem oprzeć stopy na butach zgniatając ich materiał.
Przy takich zabawach w moim koledze aż krew się burzyła i narastało podniecenie. Jak sam później przyznał najbardziej ekscytował go moment, gdy miałam ukryte paluszki wewnątrz butów, a widoczne podeszwy wyginałam w przód i w tył naprężając i marszcząc materiał skarpetek.
Tego dnia, co mój kolega miał przyjść na korepetycje, ubrałam się bardziej elegancko. Miałam na sobie czarną minisukienkę, cieliste rajstopy i czerwone zamszowe czółenka na koturnie. Swoje długie, rude włosy, rozpuściłam tworząc z nich istną burzę wokół głowy.
Kolega przyszedł punktualnie, w ręku trzymał zeszyt i książkę do nauki, w drugiej butelkę wina. Zapowiadało się interesujące spotkanie.
- Wejdź do mojego pokoju. - pokazałam mu drzwi. - Ja w tym czasie pójdę do kuchni po kieliszki i po coś do picia.
- O'kej. - uśmiechnął się i pokiwał głową.
Gdy wyszłam z kuchni do przedpokoju niosąc kieliszki i napój prawie oniemiałam z wrażenia. Można wręcz rzec, że mnie zamurowało.
Kolega trzymał w rękach moją czarną balerinkę, stojącą wcześniej na półce z butami, i wąchał ją zagłębiając nos do wnętrza buta. Na mój widok spłoszył się i żeby zatrzeć poprzednie wrażenie obejrzał buta i się uśmiechnął.
- Ładne masz balerinki. - bąknął pod nosem. - Świetnie muszą wyglądać w nich twoje stopy.
- Nie ściemniaj. - uśmiechnęłam się życzliwie. - Widziałam jak wąchałeś mojego buta i przyznam, że chyba nawet ci się to podobało. Chodźmy do pokoju.
Wszedł za mną bez słowa i usiadł na fotelu obrotowym, stojącym obok biurka. Usiadłam na łóżku, stawiając wcześniej kieliszki i napój na biurku.
- Myślę, że korepetycje z matematyki poczekają. - stwierdziłam po chwili. - Wydaje mi się, że bardziej podejdą ci korepetycje z adorowania moich stóp. Nie raz w szkole przyłapałam cię, jak gapiłeś się na moje stópki. Teraz będziesz miał okazję osobiście się nimi zająć. Jednak zanim dostąpisz tego zaszczytu najpierw moje buty wymagają odpowiedniej opieki.
Spojrzał się na mnie takim wzrokiem, jakby nie wiedział o czym mówię. Kiwnęłam na niego palcem pokazując mu, aby położył się na podłodze obok łóżka.
- Kładź się psie! - warknęłam na niego ostro. - Czy mam jutro w szkole powiedzieć, że lubisz zabawiać się kobiecymi stopami?
Chcąc nie chcąc położył się na podłodze, kładąc głowę na wprost moich stóp.
- Grzeczny chłopiec. - powiedziałam zakładając nogę na nogę.
Nad swoją twarzą miał teraz podeszwę mojego prawego pantofelka. Oparłam go na jego nosie.
- Liż! - padł rozkaz.
Nie wiele się namyślając wystawił język i powoli zaczął lizać podeszwę buta. Wodził językiem po koturnie i bokach buta. Całował i ssał czubek pantofelka. Widać było, że sprawia mu to przyjemność. Po paru minutach, gdy dokładnie wylizał drugiego buta zabrałam mu swoje stopy.
- Zdejmij mi buty, tylko delikatnie! - rozkazałam swojemu niewolnikowi. - Napawaj się ich zapachem!
Chłopak zdjął z moich stóp oba pantofelki i po kolei zaczął wdychać zapach moich stópek z wnętrza butów. Ta czynność również trwała kilka minut. W końcu stwierdziłam, że za oddaną postawę należy mu się nagroda.
- Chcę mieć podnóżek, który odpowiednio zajmie się moimi stópkami. - zadecydowałam.
Niewolnik szybko położył się ponownie na podłodze i z wielkim oddaniem zaczął całować, wąchać i lizać moje stópki w rajstopach. Ssał paluszki, wodził językiem po śródstopiu i przygryzał delikatnie pięty. Nawet nie wiem czy te pieszczoty nie bardziej jemu się podobały niż mnie. Starannie z wielką dokładnością wylizał moje stópki, aż rajstopy lśniły od jego śliny.
- Starczy! - odepchnęłam go prawą stopą. - Pół godziny przyjemności to i tak za dużo jak na pierwszy raz mój niewolniku. Napijmy się wina.
Chłopak podał mi kieliszek napełniony ciemnym rubinowym płynem. Sam chwycił drugi kieliszek i przytknął go do ust.
- Za udane korepetycje. - wzniosłam toast.
- Za bardzo udane. - dodał chłopak i wypił wino.
Odstawił kieliszek na biurko i usiadł obok mnie na łóżku. Położył sobie na kolanach moje nogi i zaczął muskać je czubkami palców, rysując nimi linie od krawędzi sukienki do wierzchniej części stóp. Czasami zapędzał się na wrażliwe podeszwy, czym powodował na mojej twarzy szerszy uśmiech.
- Masz piękne i zgrabne nogi. - stwierdził w końcu. - I stópki jakie wrażliwe.
- Cieszę się, że ci się podobają. Ale to jeszcze nie koniec atrakcji na dzisiaj. - dodałam.
Wstałam z łóżka i wyszłam do drugiego pokoju aby się przebrać. Zdjęłam wszystko z siebie z wyjątkiem bielizny, postanowiłam ubrać się bardziej wygodnie. Założyłam luźny t-shirt, niebieskie dżinsowe rurki, białe skarpetki w czarne paski i szkolne czarne trampki. Wracając do pokoju chwyciłam z szafki w przedpokoju szczotkę do włosów, leżącą pod lustrem.
Gdy weszłam do siebie, chłopak leżał na łóżku na plecach i chrapał. Środek usypiający, dodany do wina, zaczął działać.
Mój niewolnik był niezwykle umięśniony i ciężki. Zajęło mi trochę czasu zanim rozciągnęłam go na łóżku na kształt litery "Y". Zdjęłam z niego koszulkę i przywiązałam mu ręce do nóg łóżka za pomocą pasków do spodni. Nogi związałam razem w kostkach grubym sznurem, którego drugi koniec przytwierdziłam do ramy od materaca. Leżał naprężony jak struna w niebieskich dżinsach i białych skarpetkach.
Miałam chwilkę czasu, aby posprzątać kieliszki i wino. Mój niewolnik ocknął się dopiero po godzinie. Gdy otworzył oczy i zorientował się, że jest przywiązany do łóżka, szarpnął się nerwowo i rozejrzał po pokoju. Dostrzegł mnie, stojącą w drzwiach ze szczotką w ręku. Obracałam nią i spoglądałam na niego. Jaki był teraz bezbronny i zdany na moją łaskę. Wysoki i umięśniony mężczyzna leżał u stóp kruchej dziewczyny i wkrótce miał błagać o litość.
- Co się dzieje? - spytał przestraszony. - Dlaczego jestem przywiązany do łóżka? Korepetycje ci się nie spodobały?
- Przyznam, że bardzo dobrze zająłeś się moimi bucikami, a i pieszczoty stóp były bardzo przyjemne. - powiedziałam podchodząc do łóżka. - Ale jak wcześniej mówiłam pora na drugą część korepetycji.
Odłożyłam szczotkę do włosów na biurko i usiadłam obok niego na łóżku. Pogłaskałam go po policzku i przejechałam palcami po nagim torsie. Poczułam lekkie drgania, co uświadomiło mi, że mój więzień jest bardzo wrażliwy.
Chwyciłam za sznurówki trampek i powoli zaczęłam je rozwiązywać obserwując zachowanie chłopaka. Patrzył na tę czynność łapczywie, słychać było, jak przełyka z trudem ślinę. Rozchyliłam materiał butów i zdjęłam trampki odsłaniając cienkie czarno-białe skarpetki.
- Sprawdź czy moje trampki lepsze są od koturnów. - powiedziałam, kładąc mu oba buty na twarzy, wnętrzem do dołu.
Usłyszałam charakterystyczne posapywanie, chłopak delektował się zapachem moich butów. Przyciskałam co jakiś czas buty do jego twarzy, aby więcej aromatu dostało się do jego nosa. Po pięciu minutach rzuciłam buty na podłogę i oparłam mu na twarzy swoje stópki w skarpetkach. Muskałam nimi nos i uszy.
- Wystaw język psie! Chcę poczuć twój jęzor na swoich skarpetkach! - rozkazałam. - Co prawda wolałbyś pewnie jakbym miała na sobie skarpetki po całym dniu chodzenia w nich, ale niestety musisz zadowolić się świeżutkimi wyjętymi dopiero co z szafy.
Chłopak wystawił język, a ja jeździłam po nim swoimi stopami. Od paluszków, przez śródstopie, do pięt.
- Wąchaj i całuj, bo większej nagrody już dzisiaj nie dostaniesz! - dodałam po chwili. - Mogę tylko napomknąć, że czeka cię kilka godzin prawdziwych tortur.
- Jak to? - spytał mój niewolnik, gdy akurat nie miał zatkanych ust moimi skarpetkami.
- Nie zadawaj niepotrzebnych pytań! - kopnęłam go w czubek nosa, aż stęknął z bólu. - Podjęłam decyzję, że niezbyt starałeś się aby zadowolić mnie swoimi pieszczotami i należy ci się kara. I starczy już tego lizania! - zabrałam mu stopy z twarzy.
Zdjęłam skarpetki i pomimo protestu chłopaka obwiązałam nimi jego głowę i usta, szczelnie kneblując swojego niewolnika. Usiadłam okrakiem na jego brzuchu, przodem do głowy.
- Teraz sprawdzimy, gdzie nasz młody fetyszysta ma największe łaskotki. A może nie masz łaskotek? - spytałam, zaglądając mu prosto w oczy.
Szarpnął się nerwowo, przez knebel wydobyły się jakieś błagalne protesty. Bacznie mnie obserwował, chcąc wyczytać w moich myślach, czy żartuję. Ale poruszające się palce, zbliżające się do jego napiętych pach, dały mu do zrozumienia, że to nie żarty i że zaraz czekają go straszne męczarnie. Pomyślał zapewne o swojej ogromnej wrażliwości i strach nim zawładnął. Był wstanie znieść niejeden ból, ale łaskotanie było gorsze od innych bardziej doraźnych bodźców. Nie potrafił go opanować, przy każdej próbie łaskotania wył ze śmiechu i rzucał się na wszystkie strony. A teraz jego koleżanka z klasy, drobna i szczupła ruda kobietka, miała pastwić się nad nim kilka godzin, łaskocząc go do granic wytrzymałości.
Błagalnym wzrokiem obserwował moje dłonie, które powoli zbliżały się do jednego z bardziej wrażliwych miejsc na jego ciele. Gdy moje paznokcie zetknęły się z naprężoną skórą i krótkimi włoskami tak się rzucił, że mało mnie z siebie nie zwalił. Rozstawiłam szerzej swoje nogi, aby mieć lepszą równowagę i bez skrupułów zaczęłam muskać jego wyciągnięte ramiona i dołeczki w pachach. Szarpał i rzucał się na ile tylko pozwalały mu więzy. Przez knebel było słychać stłumiony śmiech i krzyk. Po paru minutach zrobił się czerwony na twarzy i z trudem oddychał. Oderwałam palce od jego pach i dałam mu chwilę przerwy na złapanie tchu.
- O jaki wrażliwy jest mój niewolnik. - zauważyłam po pierwszej dawce tortur. - A to dopiero początek. Myślę, że pachy nie są twoim najczulszym punktem. Dlatego teraz zajmiemy się boczkami i żeberkami. Co ty na to? - spytałam złośliwie.
Spod knebla wydobył się niezrozumiały bełkot, na znak stanowczego protestu przeciwko dalszym torturom. Zignorowałam te jęki i zsunęłam się niżej, siadając na biodrach chłopaka. Moje opuszki palców zaczęły powolny taniec na brzuchu niewolnika, zataczając kółka wokół pępka i drapiąc paznokciami okolice żeber. Co jakiś czas zapędzały się na naciągnięte i wrażliwe boki. Chłopakowi po jakimś czasie popłynęły z oczu łzy, było widać, że łaskotki są trudne dla niego do zniesienia. Męczyłam go jeszcze z parę minut, łaskocząc jego żebra i boki, aż w końcu zrobiłam mu kolejną przerwę.
Zeszłam z niego, chwyciłam z biurka szczotkę do włosów i usiadłam na podłodze na wprost jego stóp. Przesunęłam dłońmi parę razy po jego podeszwach, aby wygładzić materiał skarpetek. Odłożyłam szczotkę i zaczęłam powoli drapać jego pięty. Przesuwałam się ku górze, łaskocząc śródstopie i poduszki pod palcami. Gdy tam dotarłam chłopak tak zaczął wymachiwać stopami, że mało mnie nie kopnął. Trafiłam chyba na najczulszy punkt.
- "Bingo" - pomyślałam z satysfakcją. A głośno dodałam: - O widzę, że znalazłam bardzo wrażliwy punkt. Co ty na to, abym poświęciła mu więcej uwagi?
Znowu zagłuszone błagalne jęki. Ściągnęłam chłopakowi skarpetki, wstałam i położyłam mu je na nosie.
- Delektowałeś się moimi skarpetkami, czystymi z szafy. Teraz powąchaj sobie takie, po całym dniu noszenia. - zaśmiałam się i wróciłam do jego stóp.
Związałam mu cienkim sznurkiem duże palce u stóp, aby nimi nie machał na boki. Odgięłam palce do tyłu i drugi koniec sznurka obwiązałam wokół sznura, oplatającego jego kostki.
- No, teraz miejsce pracy mamy odpowiednio przyszykowane. - stwierdziłam z zadowoleniem. - Możemy kontynuować!
Wzięłam do ręki szczotkę i zaczęłam szorować nią napiętą skórę pod palcami i śródstopie. Reakcja przeszła moje najśmielsze oczekiwania...
Chłopak zaczął rzucać się na łóżku jak opętany. Bałam się, że zerwie więzy, ale na szczęście były dobrze zrobione i skutecznie trzymały torturowanego na swoim miejscu. Szczotka zwinnie jeździła raz po jednej raz po drugiej stopie nie zatrzymując się nawet na moment. Podeszwy chłopaka zrobiły się czerwone od szorowania. Spod knebla coraz słabiej było słychać śmiech i krzyki, moja ofiara była już bardzo zmęczona. Jeszcze kilka ruchów szczotką, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
- "Kto to może być?" - pomyślałam ze zdziwieniem. - "Przecież rodzice mają wrócić dopiero jutro."
Chcąc nie chcąc odłożyłam szczotkę i wyszłam na przedpokój. Zamknęłam drzwi do pokoju i zajrzałam przez wizjer. Na korytarzu stała moja najlepsza przyjaciółka Sandra. Chwilę się zastanawiałam czy ją wpuścić, jak zareaguje na widok związanego chłopaka. W końcu otworzyłam drzwi i dziewczyna weszła do środka.
- Hej! - uśmiechnęła się na powitanie. - Co słychać? Tak wpadłam, bo mi się nudziło w domu.
- Rozbieraj się. - zaproponowałam. - Mam dla ciebie propozycję na wspólną rozrywkę.
- A jaką? - spytała zaciekawiona Sandra zdejmując swoje beżowe baleriny.
Instynktownie spojrzałam w dół i ujrzałam zgrabne stópki w cielistych rajstopach. Od razu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zmieniłam postanowienie co do rodzaju niespodzianki. Doszłam do wniosku, że chłopakowi już starczy na dzisiaj tych tortur, a moja przyjaciółka swoim ubiorem aż prowokuje, żeby się nią zająć. Skąpy różowy top na ramiączkach i niebieska dżinsowa mini robiły swoje. Do tego jeszcze te długie rozpuszczone blond włosy.
- Niespodzianka. - uśmiechnęłam się promiennie. - Ale najpierw wejdźmy do kuchni. Ciepło jest, to się czegoś zimnego napijemy.
- Dobra, tylko najpierw skorzystam z toalety.
Sandra zniknęła za drzwiami łazienki, ja w tym czasie błyskawicznie napełniłam dwie szklanki cytrynowym napojem i do jednej z nich wsypałam środek nasenny. Podobnego użyłam usypiając chłopaka. O dziwo mój kolega grzecznie leżał w pokoju, nawet nie dochodził stamtąd choćby najmniejszy odgłos.
- "Bardzo dobrze. Nie zdradzi swojej obecności i nie zepsuje niespodzianki." - pomyślałam z zadowoleniem, że moja intryga pomyślnie się rozwija.
Sandra wyszła z łazienki i weszła do kuchni. Usiadła przy stoliku.
- I co słychać? - zagaiła rozmowę, biorąc do ręki szklankę z napojem.
Przezornie szklankę bez środka nasennego trzymałam już w ręku. Wpiłam nieduży łyk, to samo zrobiła moja przyjaciółka.
- A nic ciekawego. - bąknęłam od niechcenia. - Jak zaznaczyłam mam dla ciebie niespodziankę, ale zanim ci ją pokażę może przejdziemy do większego pokoju i włączymy sobie jakiś film?
- A nie może film poczekać? - spytała Sandra. - Ciekawość mnie zżera.
- Dlatego im dłużej poczekasz tym niespodzianka będzie bardziej zaskakująca.
Weszłyśmy do większego pokoju i usiadłyśmy na kanapie. Włączyłam jakąś komedię na DVD, nawet nie pamiętam już jaką. Ważne, że Sandra zajęta filmem przestała wypytywać o niespodziankę.
Minęło może z dziesięć minut, jak moja przyjaciółka osunęła się na kanapie i zasnęła. Środek nasenny zaczął działać.
Zerwałam się z kanapy i szybko wpadłam do swojego pokoju. Mieliśmy niewiele czasu aby zamienić chłopaka z Sandrą miejscami. Podeszłam do związanego kolegi i zdjęłam mu knebel. Oblizał wyschnięte usta i popatrzył na mnie wrogim wzrokiem.
- Nic nie mów. - zastrzegłam od razu. - Jak nie chcesz być dłużej łaskotany musisz mi pomóc.
- Wszystko co chcesz. - wysapał. - Tylko już mnie nie łaskocz.
- W sąsiednim pokoju leży na kanapie moja przyjaciółka. Uwolnię cię, a ty przyniesiesz ją tutaj i rozciągniemy ją na łóżku. Przywiążemy w ten sam sposób co ciebie i się nią zajmiemy jak się ocknie.
Chłopak na znak aprobaty kiwnął głową. Rozwiązałam go a on poszedł do drugiego pokoju. Po chwili niósł dziewczynę na rękach i położył ją na łóżku.
- Daj ją na brzuch, tylko połóż jej głowę na boku, żeby się nie udusiła. - wydałam polecenie. - Ona ma bardzo wrażliwe stopy w przeciwieństwie do reszty ciała, więc tym miejscem się zajmiemy.
Po kilku minutach Sandra leżała rozciągnięta na brzuchu na kształt litery Y. Dodatkowo poluzowałam trochę rajstopy na jej stopach i obwiązałam duże palce czarnym cienkim sznurkiem, związałam obie stopy razem i koniec sznurka obwiązałam wokół stelaża od materaca. Stopy dziewczyny wystawały poza krawędź łóżka, więc po naciągnięciu sznurka jej palce odchyliły się do tyłu naprężając materiał rajstop i skórę na podeszwach. Idealnie przygotowane miejsce tortur. Dodatkowo zakleiliśmy Sandrze usta, aby nie robiła hałasu.
Po pewnym czasie dziewczyna się ocknęła i nerwowo poruszyła na łóżku. Widząc swoją sytuację obróciła głowę i spojrzała na nas, siedzących przy biurku. Jej zdziwienie w oczach, rzecz bezcenna.
- O, już się obudziłaś. - zauważyłam. - To dobrze, bo mój kolega dostał ostatnio niezły wycisk ode mnie i obiecałam mu, że będzie mógł się odegrać. Oczywiście niekoniecznie na mnie. Akurat tak się złożyło, że ty się nawinęłaś więc skorzystamy z tej okazji. Mogę tylko dodać, że mój kolega jest bardzo wrażliwy i jego wrażliwość została wystawiona na ciężką próbę. Zatem przypuszczam, że on będzie chciał sprawdzić twoją wrażliwość. Dlatego twoje stopy zostały idealnie unieruchomione i wyeksponowane. Chyba już domyślasz się o co chodzi? - spytałam na koniec.
Sandra ze złością spojrzała na mnie, nie wiedząc dlaczego ja to robię. Chłopak w tym czasie położył szczotkę do włosów na łóżku obok stóp dziewczyny.
- Poczekaj! - wstrzymałam jego zapędy. - Skoro już jest taka sytuacja, to przy okazji chcę się dowiedzieć czegoś od Sandry, a na to pytanie nigdy nie chciała odpowiedzieć, pomimo, że jest moją przyjaciółką. Czy spotyka się z moim byłym chłopakiem?
- A po co ci to wiedzieć? - spytał chłopak. - Bierzmy się za nią. Muszę odreagować te długie tortury.
- Cicho! - warknęłam groźnie. - Jesteśmy u mnie i to ja będę decydować co tu się będzie działo! Mam do Sandry sprawę i się nie wtrącaj! Co najwyżej będziesz używał tortur jak nie będzie chciała odpowiedzieć. I tylko wtedy jak ci każę!
Zdjęłam knebel z ust dziewczyny i rzuciłam go na biurko.Chłopak w tym czasie usiadł na nogach Sandry, tyłem do jej głowy, mając między kolanami stopy dziewczyny.
- No więc jak? Dowiem się wszystkiego czy ma zacząć tortury? - spytałam tonem, który wymagał natychmiastowej odpowiedzi.
- Co cię obchodzi, kto jest moim chłopakiem? - Sandra była zdenerwowana. - I dlaczego mnie związaliście? Jakim prawem?
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie. - zauważyłam. - I od kiedy pytaniem odpowiada się na pytanie? No gadaj! - ponagliłam ją.
- Nic ci nie powiem! - uparła się dziewczyna.
- Jak chcesz. Zaczynaj! - kiwnęłam głową na chłopaka.
Ten bez namysłu zaczął wszystkimi palcami muskać podeszwy dziewczyny. Najpierw pięty i wycięcia po bokach. Po chwili środek śródstopia i tuż pod palcami. Łaskotał z coraz większą intensywnością, zmieniając miejsce ataku swoich palców. Sandra wybuchnęła głośnym śmiechem i zaczęła rzucać się na łóżku. Próbowała poruszyć stopami, ale więzy były idealne i nie mogła nimi drgnąć nawet na milimetr. Chłopak kontynuował łaskotanie drażniąc głównie śródstopie i paluszki. Jednostajne ruchy z góry na dół i odwrotnie. Dziewczyna piszczała i śmiała się ile sił w płucach.
- Przestańcie! Ja już nie mogę! - krzyczała przez śmiech. - Błagam!
- Przerwij na chwilę! - rozkazałam chłopakowi, który jak na komendę zaprzestał łaskotania.
Sandra opadła na łózko i ciężko oddychała. Podeszłam do niej i odgarnęłam jej włosy z twarzy. Pogłaskałam po policzku i otarłam łzy.
- No powiedz, co ci zależy? Ja muszę to wiedzieć! - uparłam się. - Wiem, że i tak długo nie wytrzymasz łaskotania, zwłaszcza po stopach, gdzie masz największe łaskotki. Poza tym widzę, że mój kolega niezbyt się przykłada, a nie chcesz chyba abym ja się tobą zajęła? Moje długie paznokcie lepiej wybadają skórę na twoich stópkach.
- Nie muszę się tobie spowiadać. - Sandra nie dawała za wygraną. - Nawet jakbym chodziła z twoim byłym chłopakiem to co z tego?
- To to, że okazał się jeszcze większym bydlakiem niż za jakiego go uważałam. A teraz gadaj wszystko, albo wracamy do łaskotek.
- Pieprz się! - wyrwało się dziewczynie.
- Chyba się przesłyszałam! - warknęłam gniewnie.
- Zjeżdżaj stąd! - krzyknęłam do chłopaka i zrzuciłam go z łóżka.
Sama zajęłam jego miejsce i bez żadnych skrupułów zaatakowałam stopy Sandry wszystkimi dziesięcioma palcami. Łaskotałam bardzo intensywnie i bez przerwy na złapanie oddechu. Byłam tak wściekła, że nie miałam zahamowań aby porządnie wymęczyć dziewczynę. Ostre paznokcie znaczyły ślady na materiale rajstop i skórze stóp. Sandra wiła się pode mną jak wąż i krzyczała z całych sił. Nawet nie zwracałam uwagi na to czy nie usłyszą jej sąsiedzi. Moja furia trwała od kilku minut, miałam ochotę wyłaskotać Sandrę za wszystkie czasy.
- Przeeeestaaaań! Błaaaagaaaam! - krzyczała dziewczyna pomiędzy kolejnymi wybuchami śmiechu.
- Przeproś! - rozkazałam. - Albo będę cię tak łaskotać jeszcze kilka godzin!
- Przeeeepraaaaaszaaaam! - Sandra wydusiła ostatkiem sił.
Dziesięć minut intensywnego łaskotania złamało dziewczynę. Oderwałam palce od jej stóp. Zeszłam z łóżka i poszłam się napić. Za mną do kuchni przyszedł chłopak.
- Niezły wycisk jej dałaś. - zauważył. - Chyba nawet większy niż mnie.
- Wkurzyła mnie! - trochę emocje ze mnie opadły. - A poza tym już od jakiegoś czasu chciałam ją porządnie wyłaskotać, tylko nie było okazji. A my widzimy się jutro w szkole.
- A co z nią? - spytał ciekawy.
- Jeszcze mi nie odpowiedziała na pytanie. Myślę, że to nie koniec przesłuchania.
(...) Miesiąc później...
Życie szkolne toczyło się dalej. O incydencie sprzed miesiąca już prawie zapomniałam, ale nieustannie miałam wrażenie, że jestem bacznie obserwowana. Nawet po wyjściu ze szkoły czy przy robieniu zakupów odczuwałam na sobie czyjś wzrok. Jak bacznie podgląda moje codzienne czynności, rejestruje każdy mój ruch.
Wieczorem, jak co dzień, ponownie miałam wyjść z psem, ukochanym wilczurem, na spacer. Nie było zbyt ciepło, poza tym siąpił deszcz. Ubrałam niebieskie dżinsowe rurki i szary gruby sweter. Stopy w białych skarpetkach wsunęłam w skórzane białe adidasy i narzuciłam na siebie czarną nieprzemakalną kurtkę. Chwyciłam z szafki smycz i zapięłam na obroży psa. Zbiegliśmy szybko po schodach z pierwszego piętra. Otworzyłam drzwi od bloku i pies mocno pociągnął mnie do pobliskiego parku. Lubiłam tam z nim chodzić, dużo drzew, świeże powietrze i wolna przestrzeń, na którą zawsze spuszczałam go ze smyczy. Tak było i tym razem. Pies z głośnym szczekaniem pobiegł w głąb parku, ujadając na jakiegoś umykającego kota. Szłam powoli ścieżką, ledwo oświetloną przez nieliczne latarnie.
Usłyszałam jakiś szelest w pobliskich krzakach, a po chwili czyjeś zbliżające się kroki. Odwróciłam się i ujrzałam mężczyznę, który zatrzymał się w miejscu, gdzie nie oświetlała jego twarzy żadna z latarni. Już chciałam coś powiedzieć, ale nagle ktoś chwycił mnie od tyłu za ręce i wykręcił je na plecy. Drugi z napastników przystawił mi do nosa jakąś nasączoną szmatę. Zaczęłam się dusić. Szarpałam się ze wszystkich sił, ale moi prześladowcy byli silniejsi. Powoli zamknęłam oczy i osunęłam się na chodnik. Straciłam przytomność.
Dwie godziny później...
Z trudem otworzyłam oczy. Poczułam ogromny ból głowy, który promieniował aż na czoło. Poruszyłam się i doszłam do wniosku, że mam związane na plecach ręce jakimś grubym sznurem. Podobnym związano moje nogi w kostkach, a kolejnym połączono więzy rąk i nóg. W ustach wyczułam jakąś wstrętną ścierkę, którą chciałam wypluć, ale wokół głowy miałam obwiązaną chustę, która skutecznie mi to uniemożliwiła.
W piwnicy, w której mnie przetrzymywano, paliła się tylko goła brudna żarówka, umieszczona tuż przy drzwiach. W pomieszczeniu panował półmrok, nawet z dworu nie miało jak wpaść dodatkowe światło, bo piwnica była pozbawiona okna.
Popatrzyłam na siebie. Zabrano mi kurtkę i buty. Poruszyłam palcami u rąk i stóp aby zmniejszyć odrętwienie. Zastanawiałam się co się stało z psem. Miałam tylko nadzieję, że nie wpadł w łapy tych bandziorów.
Usłyszałam kroki kilku osób, dochodzące zza drzwi. Stukot ucichł i zgrzytnął klucz w zamku. Drzwi się otworzyły na całą szerokość i do środka wpadło dodatkowe światło z korytarza. Do piwnicy weszło trzech napastników w czarnych kombinezonach i kominiarkach na głowach. Podeszli do mnie i chwycili mnie za ręce i nogi. Próbowałam się wyrywać, ale jeden z nich wyjął z kieszeni nóż sprężynowy i przystawił mi go do prawego policzka.
- Jak się zaraz nie uspokoisz suko, to ci potnę tę ładną buźkę! - warknął groźnie. - Nasi zleceniodawcy jednak chcą cię widzieć w całości, więc zachowuj się!
Wyciągnęli mnie na korytarz i po stromych schodach eskortowali na górę. Znajdowaliśmy się w jakimś dużym opuszczonym magazynie. Gdzieniegdzie były powybijane szyby w oknach, przez które wpadał do środka lodowaty ziąb. Mężczyźni zwlekli mnie do bocznego pomieszczenia. Przy drzwiach spostrzegłam Sandrę, z ironicznym uśmieszkiem na twarzy. Mój umysł szybko przewijał myśli z poprzednich miesięcy i nagle doznałam olśnienia. Z tym błyskiem w świadomości jednocześnie odezwał się strach. Tym bardziej, że Sandra nie była sama. Pod ścianą stały jej dwie najlepsze koleżanki, Natalia i Kamila. Zawsze razem chodziły na przerwach w szkole, na przemian siedziały ze sobą na lekcjach. A nasiliły się te koleżeńskie stosunki między nimi, kiedy Sandra zerwała naszą przyjaźń. Ale wydarzenie sprzed miesiąca miało być tylko żartem , zabawą, niczym więcej. Teraz doszłam do wniosku, że ściągnęły mnie tutaj, aby Sandra mogła się zemścić za tamto zdarzenie. Była chyba bardzo zdesperowana, że zadała sobie tyle trudu aby to wszystko zorganizować. To porwanie, ten magazyn, tych ludzi w kominiarkach, których zapewne opłaciła.
- Wejdź, rozgość się. - zaśmiała się szyderczo Sandra.
Miała na sobie biały luźny t-shirt i niebieskie dżinsowe rurki. Na stopach spostrzegłam cieliste rajstopy i czarne baleriny. Ręką wskazała mi cel mojej wizyty.
Po środku pomieszczenia stał metalowy stelaż w kształcie litery X. W centralnej części stelaża był przymocowany blat, obity brązową skórą. Miał jakiś metr długości i zapewne służył jako podstawa do oparcia głowy, pleców i tyłka unieruchomionej na nim osoby. Na dolnych ramionach znajdowały się pojedyncze stalowe dyby ze skórzanym obiciem wewnątrz otworów. Z nad otworów zwisały czarne cienkie linki, zapewne do przywiązywania palców stóp. Na górnych ramionach dostrzegłam skórzane obręcze do przypinania rąk, połączone grubymi łańcuchami z umieszczonymi przy krawędziach ramion kołowrotami. Nawijając na nie łańcuchy wyciągały ręce do góry, napinając ciało więźnia.
- Pomóżcie naszemu gościowi zająć honorowe miejsce. - Sandra zwróciła się do mężczyzn w kominiarkach.
Niewiele mogłam zrobić. Pomimo, że rozcięli mi sznury na rękach i nogach, nie miałam siły się z nimi szarpać. Zanim wciągnęli mnie na ten stelaż zdjęli mi sweter i t-shirt. Od pasa w górę zostałam tylko w białym staniku. Zamaskowani rozciągnęli mnie na łożu na plecach a Sandra i jej koleżanki zaczęły zamykać moje nogi w dybach i przypinać wyciągnięte nad głowę ręce do skórzanych obręczy. Gdy unieruchamianie się zakończyło napastnicy puścili mnie i stanęli pod ścianą. Sandra podeszła do nich i coś im wręczyła. Jak się domyśliłam sowitą zapłatę za sprowadzenie mnie do magazynu. Kiwnęła na nich głową i wyszli z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.
Sandra podeszła do mnie i popatrzyła na mnie wzrokiem łowcy, który wreszcie dopadł swoją ofiarę. W jej oczach można było dostrzec uczucie ulgi, że wreszcie jej plany zemsty za chwilę się spełnią. Przejechała paznokciem po mojej prawej stronie, od pachy do biodra. Na pewno wyczuła jakieś drgania, bo nie mogłam nad tym nieznośnym uczuciem zapanować. Uśmiechnęła się, wiedząc, że tortury jakie zaplanowała będą idealne do jej zemsty.
- Natka, Kama, weźcie ją naciągnijcie! - powiedziała do swoich koleżanek, jednocześnie podchodząc do moich stóp.
Dziewczyny zaczęły obracać kołowrotami, szczęknęły łańcuchy. Poczułam jak ręce wyciągają mi się do góry, a nogi prostują w kolanach. Jeszcze kilka obrotów i byłam wyciągnięta jak struna. Dziewczyny zablokowały urządzenia i czekały na kolejne rozkazy. Było widać, że to Sandra jest główną postacią tego przedstawienia.
- No na co czekacie? - Sandra spytała ze zdziwieniem. - Przypinajcie jej ręce i nogi.
Gdy Natalia z Kamilą skórzanymi pasami przypinały mi do stelaża ręce w okolicy łokci i nogi za uda tuż nad kolanami, Sandra delikatnie zsunęła mi skarpetki w okolicę kostek i poczęła kręcić uchwytami w dybach ściskając nogi specjalnymi zastawkami. Spowodowało to brak możliwości obracania stopami, mogłam jedynie poruszać palcami.
- Dobra, widzę, że nasz gość już jest odpowiednio przygotowany do przedstawienia. - zauważyła Sandra. - Zaczynajmy zatem nasz pokaz. Dziewczyny, zajmiecie się jej pachami, bokami i żebrami. Ja zostawię dla siebie stópki.
Natalia stanęła za moją głową, pomiędzy wyciągniętymi ramionami, natomiast Kamila zajęła miejsce obok mojego prawego boku. Wszystkie wystawiły swoje palce, zakończone umiarkowanie długimi paznokciami. Czekały na sygnał do ataku.
Przełknęłam głośno ślinę, co chyba zauważyły, bo uśmiechnęły się do siebie i spojrzały na Sandrę.
- Zobacz jak się boi. - stwierdziła Kamila. - Przełyka nerwowo ślinę, jakby jej zaschło w ustach. Powiedziałaś, że ona ma ogromne łaskotki, to może nawet lepiej, że ją zakneblowali. Nie będziemy musiały słuchać jej śmiechu, krzyku i pisków.
- Koniec tego gadania! - ucięła Sandra. - Mogła się nade mną nie znęcać, wtedy ominęła by ją ta przyjemność. Zaczynajcie!
Nerwowym wzrokiem spojrzałam na zbliżające się palce i zaczęłam jęczeć ze strachu. Lawina łaskotek spadła na mnie jak grom z jasnego nieba, gdy paznokcie Natalii i Kamili zetknęły się z moimi naprężonymi pachami i wyeksponowanymi żebrami. Dziewczyny zaczęły bardzo intensywnie, to drapiąc to muskając napiętą skórę. Fala łaskotania rozeszła się po całym ciele i mocnymi sygnałami odbiła się w głowie. W tym samym czasie Sandra zaczęła łaskotać moje podeszwy przez skarpetki. Ich materiał był dość cienki, więc nie zapewniał dobrej ochrony. Odczucia były zbliżone do tych, jak na stopach miałabym rajstopy. Czułam jej intensywne ruchy od pięt do palców, dłużej znęcające się nad śródstopiem i poduszeczkami pod palcami. Ze wszystkich trzech punktów płynęły ekstremalne doznania, łaskotanie tak dogłębne, że trudne do okiełznania przez umysł. Tylko naprawdę bardzo wrażliwy człowiek jest w stanie pojąć, co to znaczy być torturowanym przez trzy zawzięte i zdesperowane oprawczynie. Natalia co jakiś czas schodziła z gładkich pach na szyję i uszy, łaskocząc opuszkami palców. Kamila, oprócz łaskotania żeber, swoje zwinne palce kierowała na boczki i brzuch w okolicy pępka.
Śmiałam się jak opętana, przez knebel wydobywało się niestety tylko niewyraźne jęczenie i przytłumiony krzyk. Wariowałam i szalałam wewnętrznie, bo moje unieruchomienie nie pozwalało praktycznie na żaden ruch. Długie i intensywne łaskotanie trwało już od kilkunastu minut. Brzuch mnie zaczął boleć od ciągłego śmiechu, czułam, że mam już zdarte gardło.
Wreszcie po jakichś dwudziestu minutach dały mi chwilę przerwy. Oddychałam głęboko, uspokajając puls. Krople potu wystąpiły mi na czoło oraz ściekały po plecach.
Podeszła do mnie Sandra i miękkim ręcznikiem otarła moją twarz. Nawet nie przejęła się zbytnio tym, że jestem już bardzo zmęczona, i że zapewne mam czerwone wypieki na twarzy. Miejsca ataku wszędobylskich paluszków piekły mnie niemiłosiernie.
- No, koniec tej przerwy. - zauważyła Sandra, odkładając ręcznik. - Pora na drugą turę, w której zdejmujemy skarpetki i zajmujemy się bosymi stópkami.
Poczułam jak ściągnęła mi obie skarpetki i rzuciła na podłogę. Chwyciła najpierw duży palec prawej stopy, obwiązała go linką i przywiązała do dybów, odginając do tyłu palce i naprężając skórę na podeszwie. Po chwili to samo stało się z lewą stopą. Następnie na bosych już podeszwach zaczęła spływać chłodna oliwka dla dzieci. Sandra dokładnie rozsmarowała ją na moich stopach.
- Łaskotanie stóp palcami jest fajne, ale zobaczymy jak inne narzędzia zadziałają na twój organizm. - dziewczyna zaśmiała się szyderczo.
Usłyszałam jak otwiera jakieś pudełko. Coś zagrzechotało i pokazała mi szczotkę do włosów. Obróciła nią w palcach.
- Na pierwszy ogień pójdzie ta oto szczotka. Dziewczyny dołączą się później. - to mówiąc Sandra zniknęła mi z pola widzenia.
Nagle na mojej śliskiej lewej stopie pojawiły się dziesiątki malutkich punkcików, wnikliwie penetrujących każdy skrawek skóry. Szorowanie w poprzek stopy, po chwili wzdłuż niej. Od pięty przez śródstopie do palców i odwrotnie. Myślałam, że zwariuję. Na całym ciele miałam ogromne łaskotki, ale stopy były najbardziej wyczulonym punktem.
- No, do roboty! - zachęciła Sandra swoje koleżanki.
Jak na komendę zaczęły pastwić się nad moimi pachami i żebrami. Szorowanie lewej stopy nadal trwało, ale na prawej wyczułam paznokcie Sandry. Najlepiej w tym momencie wyskoczyłabym ze swojej skóry, aby odciąć się od tych ekstremalnych doznań, rozrywających moje ciało od środka. Nawet nie przypuszczałam, że łaskotanie tak może na kogoś wpłynąć, że miałoby się ochotę zerwać i zabić wszystkich dookoła. Po kolejnych kilkunastu minutach nie miałam siły już się nawet szarpać, przez knebel coraz cichsze wydobywały się jęki i śmiech. Pot znowu zrosił moje czoło, a na twarzy pojawiły się wypieki.
Łaskotki były kontynuowane nadal, aż zaczęło mi brakować powietrza. Gdy zaczęłam się krztusić dziewczyny przerwały tortury. Sandra podeszła do mnie i stanęła obok Kamili.
- Słaba jest. - stwierdziła oschle. - Pół godziny łaskotania i już się dusi ze śmiechu. A chciałam jeszcze wypróbować elektryczną szczoteczkę.
- Może damy jej chwilę odpoczynku i będziemy kontynuować. - zaproponowała cicha dotąd Natalia.
- Myślę, że dostała nauczkę. - Sandra starała się być wyrozumiała. - Poza tym jest już prawie północ, więc pora wracać do domu. Przynieście jej ciuchy i idźcie, ja ją uwolnię i też spadam.
Dziewczyny przyniosły moje buty, sweter i kurtkę. Kiwnęły głowami na Sandrę i opuściły magazyn. Sandra podeszła do mnie i odwiązała chustę, okalającą moją głowę. Wyjęła mi z ust wstrętną szmatę. Oblizałam wyschnięte usta.
- Butelka z wodą jest na stoliku pod ścianą. - poinformowała mnie dziewczyna. - Mam nadzieję, że nie będziesz więcej ze mną pogrywać, bo ja nigdy nie przepuszczam niczego płazem. Zemsta zawsze ma słodki smak.
Poluzowała łańcuch od prawej ręki i odpięła skórzaną obręcz. Wreszcie mogłam opuścić zdrętwiałą rękę, szkoda tylko, że nie wtedy kiedy naprawdę chciałam to zrobić. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, Sandra wzięła swoje rzeczy i opuściła pomieszczenie.
Offline
Strony: 1
[ Wygenerowano w 0.018 sekund, wykonano 8 zapytań - Pamięć użyta: 628.61 kB (Maksimum: 813.49 kB) ]