Najlepsze miejsce dla miłośników łaskotek
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Duży czarny furgon, zaparkowany nieopodal podmiejskiej willi, chodził na minimalnych obrotach. Kierowca, potężnej budowy wysoki brunet, nie gasił silnika, aby mieć możliwość szybkiego opuszczenia ślepej uliczki. Obok, na fotelu pasażera, tkwiła drobnej budowy dziewczyna o jasnych długich włosach. Oboje mieli na sobie czarne skórzane kurtki i niebieskie dżinsy.
Pogoda tego dnia była nad wyraz łaskawa. Rano padał deszcz, ale teraz wieczorem niebo przybrało błękitny kolor. Na horyzoncie zaczęła rozkwitać pomarańczowa łuna od zachodzącego słońca. Wzmógł się wiatr, który poderwał z ulicy porozwalane śmieci i foliowe torebki.
- "Co za chlew!" - pomyślał mężczyzna i bardziej rozłożył się na fotelu kierowcy.
- Za ile ona się pojawi? - zagaiła dziewczyna, niecierpliwiąc się długim oczekiwaniem.
- Dyżur skończyła piętnaście minut temu - odpowiedział huczącym basem mężczyzna. - Zaraz powinna podjechać pod dom swoim mercedesem.
- Dobrze, że to ustronne miejsce - odparła dziewczyna. - Nie powinno być problemu, że ktoś nas zauważy.
- Tablice mamy kradzione! - zaśmiał się brunet. - A poza tym będziemy mieli zasłonięte twarze. Tak na wszelki wypadek - dodał.
Bez słowa oczekiwali pojawienia się Agaty Mróz, policjantki w stopniu sierżanta, która na pobliskiej komendzie pracowała w wydziale do walki ze zorganizowaną przestępczością.
Agata pracowała od dłuższego czasu nad sprawą porywania i zmuszania dziewczyn do prostytucji. W wydziale chodziły podejrzenia, że na terenie województwa działa mafia, która czerpie zyski z nierządu. Policjantka była członkiem zespołu, który miał za zadanie rozpracować szajkę i w miarę możliwości uwolnić kobiety, pracujące dla szefa grupy przestępczej.
Po dyżurze, jak co dzień, wracała do swojego domu na ulicy Akacjowej, położonego na obrzeżach miasta, w spokojnej dzielnicy. Tego dnia miała sporo pracy, stąd pod swoim domem pojawiła się z półgodzinnym opóźnieniem. Wjechała w uliczkę i zaparkowała samochód pod ostatnim domem po prawej stronie. Chwyciła plecak i wysiadła z auta. W tym czasie napastnicy naciągnęli na głowy kominiarki i opuścili furgon. Podeszli do policjantki i złapali ją za ręce. Mężczyzna dodatkowo zasłonił usta Agacie, aby nie podniosła alarmu. Dziewczyna próbowała się wyrywać, ale para napastników była silniejsza i bez trudu po chwili policjantka leżała na pace dostawczego samochodu. Ręce i nogi skrępowano jej grubymi sznurami, w ustach pojawił się knebel z bawełnianej chusty.
Mężczyzna zasiadł za kierownicą i z piskiem opon wyskoczył z uliczki na drogę dojazdową do centrum miasta. Po paru minutach wjechał na obwodnicę i skierował furgon w stronę opuszczonych magazynów, usytuowanych nad rzeką, przepływającą przez środek miasta. Pół godziny jazdy wystarczyło aby dojechał do drogi, prowadzącej nad rzekę. Po wyboistej drodze jechał powoli, furgon nie był nowy i miał już mocno nadwyrężone zawieszenie. Mężczyzna zatrzymał wóz pod rampą pierwszego magazynu. Zgasił silnik i wraz ze swoją partnerką opuścili szoferkę. Brunet podszedł na tył samochodu i otworzył część ładunkową. Szarpnął policjantkę i pociągnął w swoją stronę. Zarzucił związaną dziewczynę na ramię, jego partnerka chwyciła plecak Agaty. Oboje weszli na rampę i udali się do ostatniej bramy. Dziewczyna zastukała trzy razy i po chwili brama się rozsunęła. W przejściu stanął barczysty osiłek o sylwetce supermena.
- Dobrze, że już jesteście! - stwierdził ironicznie. - Szefowa już nie może się na was doczekać.
- Było chwilowe opóźnienie, ale już jesteśmy - odparła dziewczyna. - Dajcie policjantkę do jakiegoś składziku, a my idziemy zameldować się szefowej.
Brunet zdjął Agatę z ramienia i puścił ją na posadzkę. Dwóch następnych zbirów chwyciło ją za ręce i nogi i zaciągnęło w głąb magazynu. Porywacze udali się w lewo do pomieszczeń biurowych. Weszli do pierwszych drzwi po lewej stronie. Za szerokim biurkiem, na skórzanym dyrektorskim fotelu, siedziała trzydziestoletnia brunetka o długich kręconych włosach, sięgających pasa. Miała na sobie długą obcisłą czerwoną sukienkę z rozcięciem z boku. Mężczyzna powiódł wzrokiem po puszystym czerwonym dywanie, aż jego wzrok wtargnął pod biurko. Poczuł uczucie gorąca, gdy dostrzegł zgrabne stópki swojej szefowej, okryte cienkimi cielistymi rajstopami. Kobieta chyba zauważyła to spojrzenie, bo zaczęła niewinnie poruszać palcami u stóp, powodując w mężczyźnie jeszcze większe podniecenie. Brunet speszony odwrócił wzrok. Tym razem jego uwagę przykuły, stojące jak żołnierze na warcie, dwie zamszowe szpileczki na platformie, ustawione przy drzwiach pod dużą szafą. Z rozmarzenia wytrącił go donośny głos szefowej.
- Co tak późno? - stwierdziła z niezadowoleniem. - Nie mamy czasu, a policja zaczyna już węszyć. Nie wiem czy czasem nie wpuścili w nasze szeregi kreta. Za dużo o nas wiedzą, a staramy się być czujni. Coś mi tutaj śmierdzi.
- Policjantka później musiała wyjść z pracy - odezwała się dziewczyna. - Ale staraliśmy się załatwić sprawę jak najszybciej.
- Dobrze, szkoda gadania! - podniosła rękę szefowa. - Musimy pogadać z tą funkcjonariuszką i dowiedzieć się, czy nam nie zainstalowali jakiegoś szpiega i jakie postępy mają w rozpracowaniu naszego biznesu.
- Mogę pomóc - zaofiarowała się dziewczyna. - Mam już trochę praktyki w przesłuchiwaniu.
- Bardzo dobrze - odrzekła kobieta. - Będziesz wykonywać moje polecenia. Jak się postarasz. to może dostaniesz jakąś premię. - Zaśmiała się zadowolona ze swojego dowcipu.
Szefowa wyszła zza biurka i podeszła do szafy. Założyła swoje czerwone szpilki i razem z porywaczką opuściły gabinet. Brunet został sam, niepocieszony zabraniem obuwia przez szefową. Marzył o tym, żeby choć raz zanurzyć nos we wnętrzu tych seksownych szpilek, albo położyć się pod biurkiem i namiętnie wąchać i całować stopy swojej szefowej. Ale marzenie było nierealne, pomimo, że szefowa nie raz przyuważyła bruneta, jak gapi się na jej buty i stopy. Ale nie dawała mężczyźnie żadnych sygnałów do tego, że kiedyś fantazje związane z fetyszem stóp się zrealizują.
Kobiety udały się do składziku, gdzie przetrzymywana była policjantka. Przy drzwiach siedział ten sam osiłek, co wcześniej porywaczom otworzył bramę. Na widok szefowej zerwał się ze swojego miejsca.
- Otwieraj! - rozkazała kobieta.
Supermen wyciągnął z kieszeni klucz i włożył do zamka. Usłyszeli zgrzyt, po czym osiłek pchnął drzwi. Zapalił światło i w trójkę weszli do środka. Agata leżała rozciągnięta na polowym łóżku, obciągniętym grubym materiałem. Ręce i nogi miała przypięte do czterech rogów łóżka za pomocą skórzanych pasów. Polówka nie była zbyt duża, dlatego stopy wystawały poza krawędź stelaża. Policjantka ubrana była dość swobodnie, w jasnoróżowy t-shirt, który podciągnął się do góry odsłaniając zgrabny i umięśniony brzuch, niebieskie dżinsowe rurki, białe cienkie skarpetki do kostki i różowe trampki z wycięciem. Plecak leżał na podłodze obok łóżka.
- Sprawdziliście zawartość plecaka? - spytała szefowa.
- Jeszcze nie - odparł osiłek. - Nie chcieliśmy niczego ruszać bez wyraźnych dyspozycji.
- Dobrze, my się tym zajmiemy. - Kobieta wskazała ręką swoją pomocniczkę. - A teraz zamknij za nami drzwi i nikogo tutaj nie wpuszczaj. Jakby były jakieś telefony, to powiedzcie, że jak będę miała czas, to oddzwonię.
Osiłek przytaknął skieniem głowy i opuścił składzik. Po chwili usłyszeli trzask zamykanych drzwi i przekręcany klucz w zamku. Dziewczyny miały zapewniony spokój i swobodę działania.
Szefowa podeszła do łóżka i wyjęła Agacie knebel. Policjantka oblizała wysuszone usta.
- Możecie dać mi coś do picia? - spytała pewnym głosem. - A tak w ogóle, to jakim prawem mnie porwaliście i uwięziliście?! - podniosła głos. - Kim jesteście?!
- Przymknij się na chwilę, bo nie po to zdjęłam ci knebel abyś mieliła tą jadaczką! - warknęła szefowa ze złością. - Jeszcze będziesz miała okazję, aby się nagadać. A jakbyś nagle nabrała wody w usta, to my ci pomożemy w udzielaniu poprawnych odpowiedzi. Zrobimy coś na zasadzie teleturnieju - zaśmiała się szefowa.
- Wypuście mnie stąd do jasnej cholery! - krzyknęła Agata. Chciała krzyknąć coś więcej, ale szefowa wzięła od swojej pomocniczki butelkę z wodą i chlusnęła nią na twarz policjantki.
- Zamknij mordę! - padł groźny rozkaz. - Będziesz wtedy mówić, kiedy przyjdzie na to czas! Zdejmij jej buty! - zwróciła się do swojej pomocniczki.
Ta podeszła do stóp Agaty i powoli, celebrując ten moment, zaczęła rozwiązywać sznurowadła. Po chwili rozszerzyła boki butów, aby łatwiej je było zdjąć. Policjantka zadarła głowę i z przestrachem obserwowała poczynania dziewczyny.
- Dlaczego mi zdejmujecie buty? - spytała zaniepokojona Agata. - Podobają wam się moje trampki? A może lubicie się zabawiać czyimiś butami? O różnych dewiacjach słyszałam, więc nic mnie już nie zdziwi.
Dziewczyna najpierw zsunęła jednego buta, przybliżyła go do swojego nosa i mocno się zaciągnęła. Później to samo zrobiła z drugim butem.
- Jak na kilka godzin chodzenia w tych butach, to zapach nie jest zbyt intensywny - stwierdziła dziewczyna. - Widocznie mało jej się pocą stopy.
- Co za świruska! - zaśmiała się Agata. - Jak ci tak pasuje smród moich trampek, to jeszcze powąchaj sobie moje skarpetki.
Jakie było jej zdziwienie, gdy po chwili dziewczyna przeciągnęła nosem najpierw po jednej podeszwie, później po drugiej, napawając się zapachem skarpetek.
- Skarpetki tak samo mało intensywny zapach jak i butów - zauważyła z niesmakiem.
- Dobrze, starczy tych przyjemności - zauważyła szefowa. - Pora na przesłuchanie! A jak szybko się uwiniemy, to w nagrodę policjantka zasmakuje naszych skarbów.
Szefowa usiadła na łóżku obok boku Agaty i zajrzała jej głęboko w oczy. Chwyciła ją za twarz i ścisnęła usta.
- Pamiętaj! Masz tylko odpowiadać na moje pytania! Jakiekolwiek wyzwiska, przeklinania czy złe odpowiedzi będą karane torturami. Zrozumiałaś?!
Agata pokiwała głową, bo przez zaciśnięte usta nie mogła nic powiedzieć. Szefowa puściła ją, w tym czasie policjantka nabrała śliny i plunęła kobiecie w twarz. Ta otarła ślinę rękawem sukni i wściekła uderzyła Agatę w policzek.
- Zapłacisz mi za to, suko! - wrzasnęła. - Zobaczymy czy będziesz taka twarda, jak zaczniemy tortury. A za karę, zanim przejdziemy do przesłuchania, dostaniesz długą i intensywną dawkę emocjonujących wrażeń. Sylwia, zabieraj się za jej stopy! - zwróciła się do swojej pomocniczki.
Dziewczyna, bez żadnych ceregieli, zaczęła intensywnie łaskotać stopy policjantki, śmigając palcami po gładkim materiale skarpetek. Po składziku rozszedł się gromki wybuch śmiechu Agaty. Torturowana rzucała się na boki oraz w górę i w dół, na ile jej tylko pozwalały więzy. Oprawca nie zaniedbywał żadnego punktu na podeszwach. Palce intensywnie łaskotały zarówno pięty jak i śródstopia, zahaczając o poduszki pod palcami. Policjantka machała stopami, aby zniwelować uczucie łaskotania. Dziewczyna chwyciła palce lewej stopy Agaty, odgięła je do tyłu naprężając materiał skarpetki.
- No teraz od razu lepiej - stwierdziła z dziką satysfakcją. - Nie będziesz mi przeszkadzać w pracy.
Policjantka śmiała się na całe gardło, krzyczała i piszczała ile sił w płucach. W tym czasie szefowa dołączyła do zabawy, męcząc odsłonięty brzuch Agaty. Zjeżdżała palcami na boki, by po chwili wrócić na żebra. Co jakiś czas wkładała ręce pod koszulkę policjantki, zapędzając się na naprężone pachy, co powodowało w męczonej jeszcze większe i głośniejsze wybuchy śmiechu.
- Zdejmij jej w końcu te skarpetki! - zwróciła uwagę szefowa. - Sprawdź jak będzie reagować przy bosych stopach!
Pomocniczka zaprzestała na chwilę łaskotania, ale tylko po to, by sprawnym ruchem zdjąć obie skarpetki i rzucić je na podłogę. Tym razem chwyciła palce prawej stopy a drugą ręką zaczęła swój łaskotkowy taniec na naprężonej podeszwie.
Szefowa, urażona do żywego tym opluciem, znęcała się nad Agatą bez przerwy od dobrych kilku minut. Nie zważała na to, że policjantka ze zmęczenia przestała się już rzucać na łóżku, a jej twarz płonęła czerwonym odcieniem. Gardło Agaty już było mocno nadwyrężone, bo śmiech i krzyk zaczął przypominać odgłos zarzynanego koguta. Pomocniczka dalej męczyła stopę więźnia, co jakiś czas muskając naprężoną podeszwę swoim językiem.
Po piętnastu minutach ciągłych tortur, Agata tak już zachrypła, że nawet nie miała siły już krzyczeć. Szefowa, widząc, że melodyjny śmiech przeszedł w nijakie rzężenie, oderwała palce od brzucha policjantki.
- Przerwa! - zwróciła się do pomocniczki. - Bo nam tu zemdleje, a mamy jeszcze do pogadania.
Dziewczyna jak na komendę oderwała palce od stopy Agaty, niepocieszona faktem, że nie są kontynuowane tortury. A łaskotki to był jej skryty fetysz i uwielbiała w ten sposób znęcać się nad innymi.
- Daj jej się napić - rozkazała szefowa. - Ona ledwo dyszy. Damy jej piętnaście minut i zaczynamy przesłuchanie!
Dziewczyna odkręciła butelkę, uniosła lekko głowę policjantce i nalała jej trochę wody do ust. Ta łapczywie przełknęła płyn i oblizała spieczone wargi.
- Błagam! Przestańcie mnie łaskotać! - poprosiła ledwo dosłyszalnym głosem. - Ja już dłużej tego nie wytrzymam!
- To wszystko będzie zależało od ciebie - zauważyła szefowa. - Jak będziesz odpowiadać rzeczowo na wszystkie pytania, to możemy zaoszczędzimy ci kolejnych godzin piekła.
- Odpowiem na wszystkie pytania! - zarzekła się Agata. - Byle nie łaskotki! A na stopach to już jest masakra!
- Zatem pierwsze pytanie: czy w naszej ekipie działa jakiś kret z policji? - zaczęła szefowa.
- Nic nie wiem na ten temat - szybko odpowiedziała Agata. Po chwili domyśliła się, że zbyt szybko udzieliła odpowiedzi i to może wydać się podejrzane.
Nie musiała długo czekać. Szefowa znowu przejechała palcami po jej odsłoniętych bokach i żebrach. Kiwnęła w kierunku swojej pomocniczki, która bez słów zaatakowała podeszwy stóp. Policjantka śmiała się, krzyczała, wyła - bo chyba tylko tak można opisać jej reakcję na kolejną porcję łaskotek.
- Ostrzegałam cię! - krzyknęła szefowa ze złowrogim spojrzeniem. - Mów prawdę i wszystko co wiesz! Mamy dużo czasu. Jak będzie trzeba, to będziemy cię torturować całą noc. Albo przyślę na zmianę swoich ochroniarzy i oni się tobą zajmą. Oni lubią znęcać się nad takimi ładnymi dziewczynami jak ty.
- Nieee, proooszę! Błaaagaaam! - krzyczała Agata pomiędzy kolejnymi salwami śmiechu.
Łaskotki trwały kolejne pięć minut, bez przerwy na złapanie oddechu. Gdy szefowa spostrzegła, że policjantka znowu odpływa, zaprzestały tortur.
- Sama widzisz, do czego prowadzi twój upór - spostrzegła szefowa. - Gadaj! Chyba nie chcesz, abyśmy łaskotały cię do utraty przytomności? Choć z drugiej strony nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Musimy męczyć cię na granicy wytrzymałości.
- Dobrze, wystarczy - szepnęła zrezygnowana Agata.
Oprawczynie dały jej chwilę na złapanie oddechu, po czym wysłuchały opowieści o tajnym agencie, ulokowanym wewnątrz organizacji przestępczej, o planach policji związanych ze zdemaskowaniem mafijnej działalności. O próbie uwolnienia dziewczyn zmuszanych do prostytucji.
- No widzisz, nie można było tak od razu - skwitowała to wszystko szefowa. - Nam zaosczędziłabyś czasu a sobie niepotrzebnych nieprzyjemności.
Podniosła się z łóżka i walnęła w drewniane drzwi. Usłyszeli przekręcany klucz w zamku. Po chwili do środka zajrzał osiłek pilnujący składziku.
- Sylwia, masz godzinę - zwróciła się do swojej podwładnej. - Ja mam parę spraw do załatwienia w związku z nowymi pozyskanymi informacjami.
Osiłek zamknął drzwi a Sylwia przez godzinę napawała się zapachem skarpetek i butów Agaty oraz zaspokoiła swój kolejny fetysz i odpowiednio zajęła się stopami policjantki, które po godzinie świeciły się od śliny.
"Godzinę później"
Szefowa siedziała w swoim gabinecie rozmyślając nad strategią kolejnych poczynań grupy. Ku jej zaskoczeniu za oknem usłyszała narastający hałas policyjnych syren. Zerwała się z miejsca i wyjrzała na plac przed rampą. Po chwili pojawiło się na nim pięć radiowozów, zagradzając wyjazd spod magazynów. Szefowa usłyszała krzyki funkcjonariuszy i pojedyncze strzały. Sięgnęła do biurka, ale jak na złość zacięła się szuflada, w której ukryty był pistolet. Nagle drzwi do gabinetu otworzyły się na oścież i do środka wbiegło trzech antyterrorystów.
- Na ziemię! Gleba! - krzyknął jeden z nich.
Szefowa była tak oszołomiona, że stała nieruchomo nie wiedząc co począć.
- Ręce! - padł kolejny rozkaz.
Dwóch antyterrorystów wykręciło kobiecie ręce do tyłu i założyło kajdanki. Na ten moment do gabinetu wpadła Agata, którą oswobodzili inni policjanci. Z zachwytem patrzyła, jak jej oprawczyni zostaje aresztowana.
- Swoją drogą to szybko mnie namierzyliście - zwróciła się do jednego z policjantów.
- Na szczęście gamonie nie wyłączyli twojego telefonu, więc sprawdzenie tego miejsca było tylko kwestią czasu. Aż dziwne, że dopuścili się takiego niedopatrzenia.
- Mieli sprawdzić mój plecak, a w nim mam telefon - odpowiedziała Agata. - Ale zbytnio przysłoniła im to chęć torturowania mnie. Moglibyście coś dla mnie zrobić? - spytała policjanta kierującego akcją.
- Mianowicie?
- Zanim ją zabierzecie dajcie mi ją na godzinkę. - Agata zapałała chęcią zemsty a jej oczy aż się zrobiły ciemne. - Zobaczymy czy jest tak twarda na jaką wygląda, oraz która z nas szybciej wymięka.
- Powinniście mnie zabrać do aresztu! - krzyknęła szefowa, wiedząc, co się święci. - Nie pozwólcie, aby ta suka się nade mną znęcała!
- Stul pysk! - wrzasnęła Agata. - Nikt się ciebie o zdanie nie pytał! Więc jak? - zwróciła się do dowódcy.
- Dobra. Godzinę, ale ani jednej sekundy dłużej.
- Dajcie ją do składziku i unieruchomcie na polowym łóżku - powiedziała Agata do policjantów. - Doprowadzę się trochę do ładu i już tam idę. A tą Sylwię możecie zabrać od razu. Wykonywała polecenia swojej szefowej, a poza tym później dała się zrelaksować moim stopom.
Policjanci za brali wszystkich członków szajki oraz Sylwię do radiowozów. Szefowa po paru minutach leżała na miejscu Agaty i oczekiwała na piekielną zemstę.
Agata zamknęła za sobą drzwi. Szefowa leżała na brzuchu, przywiązana do rogów polówki skórzanymi pasami. Jej stopy wystawały za krawędź stelaża.
Policjantka podeszła do kobiety i, zanim ta zdążyła zaprotestować, zakleiła jej usta srebrną taśmą. Resztę rolki rzuciła na podłogę i usiadła okrakiem na nogach szefowej, tyłem do jej głowy. Na wprost miała stopy kobiety, osłonięte czerwonymi szpilkami.
Chwyciła za obcas prawego pantofelka i delikatnie, celebrując ten moment, zsunęła go odsłaniając zgrabną stópkę okrytą cienkim cielistym nylonem. Odstawiła go na posadzkę i po chwili to samo zrobiła z drugim butem. Szefowa nerwowo poruszała palcami czując, że została pozbawiona jedynej osłony chroniącej jej wrażliwe podeszwy. Nawet chciała zaprotestować, ale spod knebla wydobył się jedynie przytłumiony jęk.
Agata przejechała palcem po lewej podeszwie, od palców do pięty, co spowodowało niekontrolowany odruch ucieczki stopy na boki. Zaśmiała się w duchu, zadowolona z efektu. Po chwili przejechała palcem po prawej podeszwie i uzyskała podobne doznanie. Na początku powoli zaczęła wszystkimi palcami drapać środek stóp, by po chwili zająć się poduszkami pod palcami. Gdy dotarła do tego miejsca, szefowa szarpnęła się w więzach i pisnęła przez knebel. Próbowała rzucać się na łóżku, ale więzy jak i ciężar siedzącej na niej policjantki skutecznie jej to uniemożliwiał. Agata, czerpiąc radość z efektów swoich działań, przyśpieszyła tempo łaskotania, zwinnie przebierając palcami po całej powierzchni podeszew. Najbardziej nakręcały ją reakcje męczonej, gdy zapuszczała się pod wrażliwe paluszki oraz drapiąc wycięcia na śródstopiu. Piętom poświęcała mniej czasu, bo od razu zauważyła, że są mniej podatne na łaskotki od pozostałych części stóp. Napawała się przytłumionym śmiechem i jękiem kobiety, która wiła się pod jej ciężarem jak piskorz.
Po kilkunastu minutach przeniosła się wyżej na biodra, podwinęła suknię szefowej i zaczęła drażnić miejsca pod kolanami oraz wewnętrzną stronę ud. Torturowana wybuchnęła kolejnymi salwami śmiechu i krzyku.
- "Dobrze, że zakleiłam jej gębę, bo od tego wrzasku by mnie głowa rozbolała" - pomyślała w duchu zadowolona z siebie Agata.
Tym razem z wielkim namaszczeniem skrobała wrażliwą skórę na udach i pod kolanami. Efekt tych działań był satysfakcjonujący, ale nie tak ekstremalny jak przy łaskotaniu stóp. Widać było, że podeszwy to jedno z bardziej wrażliwych miejsc na ciele kobiety.
Agata postanowiła sprawdzić inne obszary, które powszechnie są uznawane za podatne na łaskotki. Odwróciła się i, siedząc teraz przodem do głowy szefowej, wbiła jej palce w boki i pod żebra. Efektem tego działania było nerwowe szarpnięcie głową oraz rękami. Kobieta zrobiła to na tyle mocno iż Agata obawiała się, że ta urwie paski przytrzymujące jej ręce. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca i policjantka swobodnie mogła pastwić się nad ciałem szefowej. Cienki materiał sukienki nie przeszkadzał w drażnieniu wrażliwej skóry. Agata szybko doprowadziła kobietę do szaleństwa i spazmów, bo po pewnym czasie tak tylko można określić jej zachowanie. Wyła i piszczała przez knebel, aż w końcu zachrypła i z jej ust wydobywał się cichy charkot. Policjantka nie zważała na stan męczonej i dalej zaciekle atakowała jej boki i żebra. Co chwilę zapędzała się na naprężoną skórę pod pachami, czym powodowała silniejsze reakcje ze strony torturowanej. Ślizgała się palcami po ramionach, przez dołeczki w pachach, po wrażliwą skórę na boczkach, aż do bioder. I tak bez przerwy przez kolejne kilkanaście minut.
Wreszcie znudziła ją ta zabawa i zeszła z kobiety. Tym razem wpadła na jeszcze bardziej nikczemny pomysł. Postanowiła spotęgować tortury, ograniczając kobiecie dostęp świeżego powietrza. Podeszła do głowy szefowej i pomachała jej przed nosem stopą okrytą różowym trampkiem.
- Widzę, że już nie możesz się doczekać zapachu moich butów i skarpetek - stwierdziła ironicznie Agata. - Zatem zaspokoje twoją ciekawość i przez kolejne pół godziny będę cię łaskotać, a ty podelektujesz się tym upojnym zapachem.
Policjantka zaśmiała się szyderczo i zaczęła rozwiązywać sznurowadła. Kobieta niemym wzrokiem obserwowała te poczynania i nerwowo kręciła głową w akcie sprzeciwu. Agata zdjęła w końcu buty i podstawiła je pod nos szefowej. Męczona odwróciła głowę na bok, aby nie wdychać lekko przepoconego zapachu z butów. Agata chwyciła ją za włosy i odgięła głowę do tyłu.
- Wąchaj mojego buta, szmato! - krzyknęła zdenerwowana. - Nie podoba ci się zapach trampek, które miałam na nogach od kilku godzin? Ciesz się, że w nich nie biegałam albo nie byłam na siłowni. Wtedy by z nich bardziej dawało i może doceniłabyś woń moich stóp.
Kobieta próbowała wyrwać się, ale im bardziej kręciła głową, tym bół szarpanych włosów był nie do zniesienia. Przestała się rzucać i posłusznie wdychała zapach z wnętrza buta.
- No, tak lepiej - stwierdziła Agata. - Ale mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.
Odłożyła buty na podłogę i powoli zaczęła zdejmować ze stóp białe, obecnie trochę przykurzone, cienkie skarpetki. Wyjęła z kieszeni rolkę taśmy. Kobieta z przerażeniem w oczach oglądała tę scenę wiedząc do czego ona zmierza. Agata jej nie zawiodła. Przystawiła skarpetki do nosa szefowej i przykleiła je okręcając taśmę wokół głowy. Spojrzała zadowolona na swoje dzieło jak i na zrezygnowany wzrok kobiety.
- Odpowiednia część garderoby na odpowiednim miejscu - roześmiała się policjantka. - Teraz możemy kontynuować!
Ponownie usiadła na nogach szefowej. Poluzowała rajstopy na podeszwach i wokół dużych palców założyła gumkę do włosów. W ten sposób stopy zostały dobrze unieruchomione. Agata pogrzebała jeszcze w swoim plecaku i wyjęła z niego szczotkę do włosów.
- Zobaczymy czy będzie na stopach równie dobra co na włosach - powiedziała, obracając szczotkę w dłoni. - Pora to sprawdzić.
Nie wiele się namyślając chwyciła jedną ręką złączone palce stóp i odgięła je do tyłu, a drugą ręką zaczęła szorować napięte podeszwy chronione jedynie cienkim nylonem. Efekt był porażający, to znaczy szarpanie w więzach wzmogło na sile, w porównaniu do łaskotania palcami. Krzyku i jęku nie było już słychać, bo taśma i skarpetki skutecznie uszczelniły usta torturowanej. Agata zaciekle szorowała całe podeszwy, zahaczając co jakiś czas o zewnętrzne krawędzie stóp. Doprowadzała tym męczoną do szewskiej pasji, do obłędu.
Kobieta w myślach przeklinała policjantkę, mając nadzieję, że ta piekielnie długa godzina wreszcie upłynie. Szarpała się w więzach tak mocno, aż w końcu na nadgarstkach zrobiły się czerwone obtarcia. Zaczęło jej brakować tchu. Nie mogła oddychać ustami, a nos miała zasłonięty niezbyt świeżo pachnącymi skarpetkami. Gdy jej reakcje osłabły, szczotka na stopach urwała swój dziki taniec. Policjantka zaprzestała łaskotek, widząc, że jej ofiara nie ma już sił odpowiednio reagować na zabiegi szczotki do włosów.
Podeszła do głowy kobiety i energicznym ruchem oderwała taśmę klejącą. Szefowa syknęła z bólu, na odcinku taśmy widniały wyrwane włosy. Z ulgą jednak wciągała przez nos świeże powietrze.
- W nagrodę za dobre sprawowanie będziesz jeszcze miała okazję całować i lizać moje stópki - powiedziała Agata do swojego więźnia. - Widzę, że już się cieszysz na samą myśl.
Zerwała taśmę z ust kobiety. Szefowa parę razy oblizała spieczone wargi. Pomimo piekielnych tortur hardość zabrzmiała w jej głosie.
- Tfu! Mogłabyś częściej zmieniać skarpetki - zauważyła ironicznie. - Śmierdzą jak po przebiegnięciu maratonu. I jeszcze myślisz, że będę lizać twoje spocone stopy? Chyba żartujesz!
- Jeszcze się ciskasz?! - krzyknęła rozsierdzona Agata. - Mało ci łaskotek? Wolisz szorowanie podeszew szczotką do włosów niż lizanie moich stóp? Z resztą mamy jeszcze dziesięć minut, a na podjęcie decyzji masz trzy sekundy! Wybieraj! Łaskotanie twoich stóp czy lizanie moich?
Kobieta się nie odezwała, co tylko spotęgowało zniecierpliwienie policjantki.
- Liczę do trzech! Raz! Dwa!... - zaczęła odliczać. Z braku reakcji padło: Trzy!
Chwyciła szczotkę i usiadła na nogach kobiety. Energicznie zaczęła szorować napięte podeszwy. Szefowa, bez knebla na ustach, wybuchnęła gromkim śmiechem. Krzyczała i piszczała ile sił w płucach. Agata sprawnie eksplorowała każdy centymetr wrażliwej skóry na stopach. Najwięcej czasu poświęcała na przestrzenie pod palcami, bo łaskotanie tych miejsc dawało najlepszy efekt.
- Przeeeestaaaań! - krzyczała torturowana. - Już wooolę lizaaaać twooojeeee stooopyyy!
- Za późno na zmianę! - Agata zerknęła na zegarek. - Zaraz upłynie godzina a jeszcze chcę popracować nad twoimi stópkami.
- Saaadyyystkaaa! - ryknęła zrozpaczona szefowa, wiedząc, że tortury potrwają jeszcze jakiś czas.
Nie miała już siły rzucać się na łóżku. Jedynie nieprzerwanie było słychać śmiech, krzyk i pisk. Agata w końcu rzuciła szczotkę na podłogę i ostatnie pięć minut łaskotała stopy kobiety swoimi zwinnymi palcami. W górę i w dół, jak przy malowaniu pędzlem. Od pięt do palców i z powrotem. Energicznie drapała śródstopie, jeszcze mocniej drażniła pięty, by po chwili skupić się na poduszkach pod palcami. Kobieta szarpała się w więzach i wyła ze śmiechu. Od potu włosy pozlepiały się w grube strąki i zasłoniły rozpaloną twarz.
Nagle usłyszały walenie do drzwi. Z drugiej strony odezwał się donośny męski głos.
- Agata! Godzina minęła! Starczy tej zabawy!
Dowódca otworzył drzwi i stanął w progu. Policjantka akurat oderwała palce od stóp szefowej. Kobieta ledwo dyszała ze zmęczenia. Nawet cielisty kolor rajstop nie zasłonił czerwieni na podeszwach, które przez prawie godzinę były poddawane piekielnym torturom.
Mężczyzna ze współczuciem patrzył na wycieńczoną kobietę.
- Dałaś jej niezły wycisk! - pokiwał z uznaniem. - Dobrze, że łaskotki nie zostawiają śladów, bo jeszcze prokuratura by na nas naskoczyła, że znęcamy się nad więźniami. Chłopcy, zabierzcie ją do radiowozu! - zwrócił się do podwładnych.
- Po prostu odpłaciłam jej tym samym - zaśmiała się Agata. - Nawet chyba doszłam do wniosku, że ma większe łaskotki ode mnie.
- Ważne, że w końcu trafiliśmy do ich meliny - odpowiedział dowódca. - Gdyby nie przypadek i twoje porwanie pewnie jeszcze jakiś czas byśmy musieli rozpracowywać ten gang. A nasza wtyczka namierzyła miejsce, gdzie są więzione dziewczyny. Właśnie wysłałem tam kilkunastu chłopaków. Niedługo powinienem mieć informację z przebiegu akcji.
"Chwilę później"
- "Siódemka wzywa zero zero!" - zatrzeszczała radiostacja w kieszeni munduru.
Dowódca wyjął radio.
- Zero Zero się zgłasza!
- "Akcja przebiegła pomyślnie! Dziewczyny wycieńczone, ale całe i zdrowe! Odbiór!"
- A nasz tajny agent? - spytał dowódca.
- "Tutaj go nie ma! Może jest w terenie! Odbiór!"
- Nie ważne. Odstawcie dziewczyny do szpitala, żeby je przebadali. Później wracajcie na komendę! Bez odbioru!
- Czyli wszystko dobrze się skończyło. - Agata puściła oczko do dowódcy.
Offline
Strony: 1
[ Wygenerowano w 0.018 sekund, wykonano 9 zapytań - Pamięć użyta: 612.23 kB (Maksimum: 766.83 kB) ]